Witam Was po małej przerwie :) Sezon śliwkowy w pełni a żadne owoce nie pasują tak bardzo do ciasta drożdżowego jak śliwki. Takie ciasto zawsze kojarzy mi się z dzieciństwem, może dlatego tak je lubię. Nie lubię natomiast samego procesu wyrabiania, najchętniej powierzyłabym tę czynność komuś innemu. I dlatego...mam dzisiaj dla Was przepis na ciasto drożdżowe, którego się nie wyrabia. Nie trzeba ugniatać, nie klei się do rąk, samo rośnie i na dodatek jest identyczne, jak to robione tradycyjną metodą.
Składniki, których potrzebujemy na ciasto:
1) 10 dkg świeżych drożdży
2) 1 szklanka cukru
3) 6 roztrzepanych jajek
4) 3/4 szklanki mleka - lekko ciepłe
5) 1 szklanka oleju
6) 4,5 szklanki mąki krupczatki (może też być pszenna lub tortowa)
Kruszonka:
- 8 łyżek mąki
- 4 łyżki cukru
- 4 łyżki roztopionego masła lub margaryny
Składniki utrzeć łyżką, gdyby ciasto na kruszonkę było za suche, można dodać więcej masła.
Przygotowanie:
Wszystkie składniki na ciasto wkładać do miski według kolejności w jakiej są wypisane, czyli na sam dół wrzucić pokruszone drożdże, na które wsypać cukier, następnie na cukier jajka, itd. Gdy już wszystkie składniki są w misce, to niczego nie mieszając, przykryć miskę ściereczką i zostawić tak do wyrośnięcia na 3 godziny. Po tym czasie lekko zamieszać drewnianą łyżką. Wyłożyć na blachę wysmarowaną tłuszczem, powbijać śliwki, wierzch posypać kruszonką i włożyć do zimnego piekarnika na 50 minut. Piec w temp. 180 C.
Ciasto wychodzi pyszne, z innymi owocami też jest dobre ale ja jednak najbardziej lubię ze śliwkami.
Miłego weekendu i smacznego!